Dlaczego trudniej się zmotywować niż działać?

adept

Młody egoista, zapatrzony nie tylko w siebie. Kapryśny, podobno inteligentny. Nadużywa ironii i sarkazmu. Denerwuje otoczenie, z czego czerpie perwersyjną radość. Wbrew pozorom ma poczucie humoru i dystans do siebie. W internecie nie napisał więcej niż trzy komentarze i twierdzi, że pora to zmienić. Multiinstrumentalista i stały bywalec siłowni. Lubi czytać, jak każdy, kto głośno o tym mówi. Ma sporą tolerancję zarówno na muzykę, jak i gatunki filmów czy książek. Całkiem prawdopodobne, że w jednej playliście pod „Marszem Tureckim”; ma kawałek grupy Electric Six.

 2 min. czytania
 0
 9
 21 października 2015
pixabay.com

Motywacja i mówienie o niej tak zdominowało naszą rzeczywistość, że trudno jest znaleźć osobę, która nie potrzebuje wsparcia w postaci inspirujących filmików, historii czy porad. Pytanie tylko, czy jest to potrzebne. I dlaczego nie.

Nie sposób powiedzieć, kiedy po raz pierwszy w internecie użyto słów „sky is the limit” czy też wrzucono filmik o Murzynie, który wyszedł ze slumsów i został mistrzem świata w jakimś sporcie. W sieci jest coraz więcej nowych stron, marek/brandów i coachów, których jedynym celem jest pomaganie ludziom. Mają one za cel złamać bariery, które tkwią w umysłach innych, przez co ci będą zdolni do osiągnięcia dawno upragnionego celu. Dla jednych będzie to zrzucenie paru kilogramów, dla drugich opanowanie obcego języka w stopniu komunikatywnym. Co łączy tych wszystkich maluczkich, którzy pragną coś zmienić w swoim życiu?

Ano to, że zazwyczaj im się nie uda. Ilu mamy znajomych, którzy zapisywali się na siłownię w styczniu? Ile znamy osób, które chciały przejść na dietę? Czy nie znamy kogoś, kto próbował rzucić palenie papierosów? No właśnie. Fitmaniacy zazwyczaj kończą już po dwóch tygodniach, natomiast palacze przerzucają się na efajki, po czym stwierdzają, że „Przecież to to samo gówno” i wracają do klasycznych.

Problem polega na tym, że obecnie trudno jest coś osiągnąć bez wspomnianych wspomagaczy. Powstały już dziesiątki, jeśli nie setki aplikacji na smartfony, które wspomagają dieting czy aktywność fizyczną. Ludzie zapisują się na szkolenia jedynie po to, aby dopomóc sobie w zmianie charakteru lub wyglądu. Filmy z Rockym czy Ericem Thomasem rozprzestrzeniają się wśród internautów jak woda w pustym naczyniu. W rzeczy samej, zmotywowanie się do działania to dziś problem pierwszego świata.

Czy istnieje zatem sposób, aby pozbyć się szkodliwego nałogu albo nauczyć się czegoś nowego? Tak, o ile wspomniane wcześniej motywatory nie stanowią głównego motoru działania. Trzeba ustawić sobie cel, a następnie dążyć do niego. Małymi czy wielkimi krokami – nie ma to znaczenia. Jest tylko jeden sposób, aby zacząć:

Zacząć.

Przez parę lat miałem problem z wagą. W ciągu jednego roku zmieniłem wszystko. Zrzuciłem 10 kilogramów w ciągu kilku miesięcy. Potem wyeliminowała mnie kontuzja, przez co straciłem trochę mięśni. Po miesiącu znowu wróciłem, z nowym celem. Przeszedłem na dietę, wróciłem na siłownię, a w rezultacie zbiłem tkankę tłuszczową do wartości jednocyfrowej, dzięki czemu wyrzeźbiłem swój brzuch. Poza tym udało mi się odzyskać formę sprzed kontuzji. A to wszystko w trakcie miesiąca.

Da się. I nie trzeba szukać motywacji w całym świecie. Wystarczy odpowiedzieć sobie w duchu na jedno pytanie: „Co chcę zmienić?”. Potem wystarczy podjąć odpowiednie kroki. Bez medialnego szumu, udostępniania statusów, wysyłania zdjęć, podpierania się innymi osobami czy przedmiotami. Byleby tylko siła napędowa pochodziła z wnętrza, a nie z otoczenia.

Udostępnij na  (9)Skomentuj