Coffee art – sztuka malowania kawą

żurnalista

Trzy osoby wcale (nie)boskie: Magda (NIE Magdalena), Marianna i Mangie (dla znajomych). Skończyła studiować dziennikarstwo radiowe, animuje, recytuje oraz imprezuje z dziećmi w wieku przedszkolnym. Namiętnie czyta nowości na rynku wydawniczym i chadza do teatru. Oprócz pracy w projekcie „Today” próbuje wydłużyć swoją dobę o parę dodatkowych godzin oraz uniezależnić się od kawy. Nie słodzi, więc nie miesza. Ma skłonności do nierzeczywistości.

 3 min. czytania
 0
 22
 24 października 2015
Fot. Agata Jakuszko-Sobocka, zbiór prywatny

Większości osób termin „coffee art” przywodzi od razu na myśl urocze serduszka malowane na piance kawowej. Płyn ten może być jednak wykorzystywany także w malarstwie. Jakim cudem? Zaraz się dowiecie.

Agata Jakuszko-Sobocka pasję do tworzenia obrazów odkryła w sobie przypadkiem. Nikt nigdy wcześniej nie uczył jej „profesjonalnie” malować, więc krok po kroku nabywała te umiejętności samodzielnie. Dlaczego do tworzenia swoich prac wybrała akurat kawę?

Magda Sierocińska: Od jakiego czasu zajmujesz się malowaniem?

Agata Jakuszko-Sobocka: Odkąd pamiętam, nie bałam się kombinować z kolorami. Obserwowałam to, co mnie otaczało i starałam się to uchwycić w liniach i cieniach. Nie zawsze wychodziło to tak, jak sobie wyobrażałam. Właściwie od kilku lat jestem oswojona z faktem, że rzadko efekt końcowy przypomina zarys pomysłu w mojej wyobraźni. Nie umniejsza to jednak przyjemności z zabawy formą i treścią przekazu. Jednym zdaniem – po prostu intuicyjnie czuję, gdzie narysować kreskę i wycieniować powierzchnię. A z kawą romansuję od co najmniej 5–6 lat.

MS: Skąd pomysł, aby wykorzystać ją właśnie w celach artystycznych?

AJ-S: Kilka lat temu podczas pobytu w Turcji pewna leciwa Turczynka, wyrywając mi spodeczek z kawą, uparcie chciała mi z niej powróżyć. Opierałam się jak mogłam. W trakcie naszych zmagań kilka kropli smolistego napoju skropiło moje szkice – tak powstał pomysł na użycie kawy jako barwnika do pachnących obrazów.

MS: Czym różni się użycie zwykłych farb od tego barwnika?

AJ-S: Wszystkim (ponieważ farby kojarzą się najczęściej z kolorami) oraz niczym jednocześnie (chodzi o wydobycie kształtu i podkreślenie go kolorem, a to dają zarówno klasyczne barwniki, jak i kawa). Tylko proces malowania zdecydowanie przyjemniej pachnie. Kawa zachowuje się również nieco bardziej kapryśnie w porównaniu do farb wodnych, akrylowych czy olejnych. Jest bardziej... żywa. I niepokorna. Potrafi płatać figle i zachować się mało przewidywalnie dla osoby, która dopiero rozpoczyna z nią przygodę.

Fot. Agata Jakuszko-Sobocka, zbiór prywatny

MS: Prowadziłaś wiele warsztatów z malowania kawą. Czego może oczekiwać uczestnik takiego spotkania?

AJ-S: Przede wszystkim staram się zapewnić nastrojową atmosferę. Wykorzystuję muzykę, grę światła i aromaty budujące wrażenie wyjątkowości i oryginalności. Uczestnik nie przychodzi na warsztat. Przychodzi, aby odkryć coś w sobie. Czasem jest to myśl, że drzemie w nim ogromny pokład kreatywności, czasem wykonana ilustracja. Osoby na warsztatach zawsze wychodzą z nowymi pracami i (jak mówią) nowymi inspiracjami.

MS: Czy malowanie kawą jest trudne? Od czego powinna zacząć osoba, która nigdy wcześniej tego nie robiła?

AJ-S: W malowaniu kawą, tak jak przy pomocy innych barwników, trzeba opanować kilka podstaw i ćwiczyć. To, co jest trudne dla większości początkujących, to otworzenie się na tę technikę i pozwolenie sobie na popełnianie błędów, bo nie jesteśmy uczeni do radzenia sobie z porażkami. Tworzenie plamy na bazie wylanej wcześniej kawy ma dla mnie nie tylko artystyczny, ale także psychologiczny wymiar, bo jest to spotkanie z samym sobą, swoimi myślami i emocjami. Pozwala na ekspresję, wyrzucenie z siebie przeżyć lub na wyciszenie. Trzeba jednak mieć odwagę, bo przecież najtrudniej jest dać plamę... i to zaakceptować.

Kawa to także ciekawy substytut farby, gdy najdzie nas chęć artystycznego uzewnętrznienia się, a „tradycyjnych” barwników pod ręką akurat zabraknie. Jest także dostępna w każdym sklepie spożywczym za stosunkowo niewielkie pieniądze, a kofeina w niej zawarta pobudzi niejednego odbiorcę naszego dzieła ;). Warto spróbować.

Zdjęcia: Agata Jakuszko-Sobocka
Udostępnij na  (22)Skomentuj