Top 10 wtop polskich polityków

żurnalista

Samozwańczy varsavianista i krytyk społeczny. Próbował swoich sił w świecie filmu, reklamy, handlu, a nawet społecznictwa. Wieczorami, zwłaszcza w weekendy, walczy w Internecie na argumenty z licznymi antagonistami. Uważa, że czyni go to zamaskowanym superbohaterem. Twórca larpów i gier miejskich, kocha podróżować sposobami niestandardowymi. Jako literacki hipster czyta rzeczy, które już dawno nie są modne i prawdopodobnie już nigdy modne nie będą. Najłatwiej jest go spotkać nieogolonego z kubkiem po brzegi wypełnionym kawą i papierosem niedbale zatkniętym w zębach.

 4 min. czytania
 0
 6
 1 października 2015
Fanpage Jacka Kurskiego
Jednym zdaniem: 10 największych wpadek rekinów polskiej polityki.

Cesarz Kaligula zapoczątkował piękną, wieloletnią tradycję prowadzenia polityki w oparciu o absurdalne decyzje. Polskim następcom wielkiego władcy daleko do nadawania koniom ważnych stanowisk administracyjnych czy toczenia wojen z morzem, należy jednak docenić to, że wielokrotnie starali się dorównać swojemu idolowi. Prezentujemy dziesięć wpadek, które na zawsze naznaczyły polską arenę polityczną.

1. Komdolemcje

O ortograficznej przypadłości Bronisława Komorowskiego wie cały kraj. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy brak przygotowania do poprawnego wpisu w księdze kondolencyjnej Japonii walczącej ze skutkami niszczycielskiej fali tsunami można nazwać tylko jego wpadką. Jeśli w kancelarii najważniejszej osoby w polskiej polityce nie ma ani jednej osoby, która jest w stanie dopilnować, by cierpiący na dysleksję prezydent nie strzelił gafy na miarę słowa „bul”, to znaczy, że rodzimy PR leży i głośno kwiczy.

2. Putin dzwoni!

Wszyscy kochamy telekonferencje. Zwłaszcza te, organizowane przy pomocy Skype’a, a nadto niezabezpieczone w żaden skuteczny czy choćby kreatywny sposób. Debata zespołu Antoniego Macierewicza rozwikłującego zagadki owiewające katastrofę smoleńską zakłócana była przez usilnie próbującego się dodzwonić Władimira Putina. Nie ma nic zabawniejszego niż politycy podający internautom na srebrnym talerzu możliwość ich ośmieszenia.

3. Majdan Hollywood

Jacek Kurski strzelił sobie urocze selfie na Majdanie. Tam umierali ludzie, a on jak ta nastolatka przed lustrem w centrum handlowym... Oczywiście internauci nie zostawili na nim suchej niteczki. Wgnietli go w ziemię przeróbkami zdjęcia i zjadliwymi komentarzami. To nie było dobre miejsce, panie Kurski! W końcu jednak jest pan polskim politykiem, możemy więc z trudem przymknąć oko na ten brak wyczucia.

4. Prezydenckie heheszki

Strzelanie sobie zdjęć na stanowisku, na które włazić gościowi zagranicznemu nie wolno, a na pewno nie w butach... Cóż, Japończycy nie uznali, by zniewaga tego sortu wymagała krwi. Wszyscy Polacy doskonale jednak słyszeli, jak nasz poprzedni prezydent śmieszek woła per „szogunie” do szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Apelujemy: suchary w trakcie dyplomatycznych wizyt bywają naprawdę nie do przełknięcia. Ale proszę nie płakać, to nie tak, że wstydzimy się za pana, panie prezydencie.

5. Zdobyć Europarlament!

Gdy przed wyborami do PE pojawiły się filmy będące elementami kampanii wyborczej Twojego Ruchu, każdy zdrowy na umyśle człowiek zaczął głośno się śmiać. Oglądając je, łatwo uznać, że pewne przewinienia w trudnej dziedzinie copywritingu winny być karane śmiercią. Złota Cebula w kategorii najgorsze poczucie humoru wędruje oczywiście do autorów scenariusza filmu z Armandem Ryfińskim. Nasze gratulacje!

6. Eksperci mało... eksperccy

Modelarstwo, przelot losowym samolotem... No, takimi ekspertyzami, panie Macierewicz, to niewiele pan udowodni. Ja też sklejałem modele i wiem tyle, że klej do plastiku strasznie brudzi palce.

7. Haratnijmy se w gałę

Haratnąć w gałę to mało znane potoczne określenie na kopanie piłki. Znaleźć je można przede wszystkim w internetowym słowniku slangu młodzieżowego. Bo sama młodzież tak nie mówi. To oczywiście nie przeszkadzało, wówczas jeszcze premierowi, Donaldowi Tuskowi wyrazić tym hasłem swojego entuzjazmu kibica piłki nożnej. Są oczywiście osoby, które zamiast gały haratają innych na meczach, ale myślę, że udział w ustawkach nie przystoi osobie na państwowym stanowisku.

8. Drugie śniadanie

Przypadek, który wtopą trudno nazwać, w końcu jedzenie jest całkiem świadome. Pamiętacie, jak jako dzieci otrzymywaliście burę, że jedzenie na lekcjach to brak szacunku do wykładającego nauczyciela? Otóż w sejmie ta zasada respektu nie obowiązuje. Posłanka Pawłowicz w najlepsze zajadała nabyte drogą kupna drugie śniadanko, nie zważając na perorujących kolegów posłów. Po tym, jak ktoś zwrócił jej uwagę, na sali wybuchła chryja, z której niejeden wyszedł z łatką prawego lewaka, czy innego lewego prawaka.

9. Pruszkowska szkoła języka polskiego

Nie należy jednak zapominać, że wzmiankowanej posłance Pawłowicz zdarzały się wpadki. Wpadki, do których nie dość, że nie umiała się przyznać, to z podniesioną głową brnęła w owe, rzucając na lewo i prawo „lemingami” i „lewakami”, względnie „nieukami”, jeśli tylko ktoś miał czelność się z nią nie zgodzić. Drodzy państwo – wedle polskiej szkoły pisze się WZIĄĆ, WZIĄŚĆ to natomiast pruszkowska szkoła języka polskiego.

10. Genealogia to trudna dziedzina nauki

Łatwo oskarżyć kogoś o to, że jego przodek, krewny bądź on sam należał do Auschwitz Kommando albo pałował gdyńskich stoczniowców. Polscy politycy, wywlekając brudy z historii rodowych swoich kolegów, nie wkładają w nie jednak tyle wysiłku, by nie dochodziło tu do kretyńskich pomyłek. I tak: dziadek Tuska był w Wehrmachcie, ale już nikt nie upewnił się, jakie temu towarzyszyły okoliczności. A osoba na zdjęciu radosnych funkcjonariuszy ZOMO jest bardzo podobna do Piotra Dudy, ale nikt nie zechciał sprawdzić, ile w tamtym czasie pan przewodniczący miał lat. Panie researcher! Siadaj, pała!

Polska polityka nie potrzebuje wtop, by całkiem zabawnie prezentować się na międzynarodowej arenie. Rodakom musi być jednakowoż weselej, gdy od czasu do czasu muszą się za kogoś najzwyczajniej w świecie powstydzić.

Udostępnij na  (6)Skomentuj