Straż miejska. Państwowi naciągacze czy gwaranci bezpieczeństwa?

żurnalista

Na co dzień spokojny i ułożony student prawa, a z pasji dziennikarz. Jako autor pisał o siatkówce, później zaś o sprawach kryminalnych (w „Gazecie Wyborczej”). W końcu zajął się zagadnieniami prawnymi – na potrzeby portalu „Polimaty”, kilku kancelarii prawnych i czasopism branżowych. Założyciel wydawnictwa audiobooków edukacyjnych. W wolnym czasie czyta książki – kryminały i reportaże (Jo Nesbø, Harlan Coben, Katarzyna Bonda, Artur Górski), słucha muzyki (Depeche Mode, U2), a także spędza dużo czasu z przyjaciółmi. Często można na niego trafić w łódzkich pubach typu multi-tap, bo uwielbia dobre, rzemieślnicze piwo.

 2 min. czytania
 8
 73
 12 listopada 2015
Flickr.com (Arek Olek)
Jednym zdaniem: Czy straż miejska jest potrzebna?

Od lat słyszy się głosy wzburzonych obywateli, że straż miejska nie robi nic pożytecznego, a tylko wystawia mandaty. Negatywnych opinii o tej formacji jest znacznie więcej. Czy rzeczywiście straż miejską lepiej byłoby zlikwidować?

Strażnicy miejscy mają dbać o porządek publiczny. W praktyce oznacza to dla przykładu karanie kierowców za złe parkowanie, przeprowadzanie kontroli prędkości czy wystawianie mandatów za spożywanie alkoholu w miejscach zabronionych. Oprócz tego to także bezpośrednie reagowanie na różne zgłoszenia i popełniane przestępstwa: kradzieże, bójki, pobicia.

Hajs musi się zgadzać

Ludzie wyrażają się o pracy straży miejskiej bardzo krytycznie. Ich zdaniem to służba, której jedynym celem jest zwiększenie wpływów do budżetu miasta przez wystawianie coraz większej liczby mandatów. Równie irytującą dla obywateli sprawą jest to, że radiowozy często pełnią funkcję darmowej „taksówki” na izbę wytrzeźwień dla osób pijanych. Oczywiście darmowej dla pijanego, ale na koszt podatnika. Podobno strażnicy unikają też interwencji, w których trzeba użyć siły fizycznej. W takich sytuacjach mają rzekomo docierać na miejsce z opóźnieniem, albo udawać, że nie widzą pobicia czy bójki.

Strażnik nie chce czy nie może?

Mało kto jednak zastanawia się nad tym, co tak naprawdę może straż miejska.

Wystawić mandat? Tak.

Zatrzymać sprawcę przestępstwa? Teoretycznie tak. Teoretycznie, bo to tylko półśrodek. Przestępcę trzeba niezwłocznie przekazać policji, która dalej zajmie się sprawą.

Użyć tzw. środków przymusu bezpośredniego (pałka, gaz łzawiący itp.)? Tak, ale znów teoretycznie. Strażnicy rzeczywiście dysponują pałką, gazem łzawiącym, a przy dobrych wiatrach paralizatorem. I rzecz jasna gołymi rękami. W niektórych sytuacjach może się to jednak okazać niewystarczające i przydałby się na miejscu policjant z bronią palną.

Inni zrobią to lepiej

Pojawia się tutaj ważne pytanie – czy warto utrzymywać straż miejską, skoro ma ona tak ograniczone pole manewru? Zapewne część ludzi wciąż będzie tej formacji przeciwna. Gdzieniegdzie ta niechęć przybrała nawet wymiar praktyczny i zlikwidowano tam straż miejską (np. Ozorków w woj. łódzkim, Czersk w woj. pomorskim). Pojawiły się też głosy, aby środki finansowe przeznaczone dla strażników przekazać policji, bo tam zostaną one lepiej wykorzystane.

Statystyka vs. skuteczność

Trzeba jednak pamiętać, że w policji również nie da się uniknąć nastawienia na statystyki i wysoką liczbę wystawianych mandatów. Gdyby policjanci mieli przejąć kompetencje straży miejskiej, mandatów wcale nie będzie mniej. Prawdopodobnie zmaleje za to skuteczność interwencji funkcjonariuszy. Zamiast zająć się przestępstwami przeciwko zdrowiu czy nawet życiu, będą w tym czasie ścigać źle parkujących kierowców...

Dlatego być może lepiej nie zmieniać systemu funkcjonującego od lat, w którym straż miejska i policja działają obok siebie.

Jakie jest Wasze zdanie?

Udostępnij na  (73)Zobacz komentarze (8)