Nie oceniaj książki po okładce. Najbardziej dziwaczne tytuły książek ostatnich lat

adept

Studia z rachunkowości skończyła po to, by przekonać się, że z księgowością nie chce mieć nic wspólnego. Rzucając pracę rzuciła się na głęboką wodę i aktualnie dryfuje po świecie. Zafascynowana ludźmi zawsze szuka wytłumaczenia dla ich dziwnych zachowań. Wierzy, że świat byłby lepszy, gdyby był z żelek. Uwielbia jeść, ale nie lubi gotować, od tego są faceci. Gubi telefon mając go w kieszeni. Pełna sprzeczności szuka swojego miejsca, ale jak już je znajdzie to pierwszym meblem jaki sobie kupi będzie fotel, o którym marzy od zawsze. Najlepiej, żeby był duży, by wieczorami mogła wtulać się w jego ramiona czytając książkę i pijąc wino, koniecznie czerwone.

 4 min. czytania
 0
 18
 21 grudnia 2015
Pixabay
Jednym zdaniem: Diagram Prize – okładka ważniejsza od książki.

Nieważne, czy jesteś molem książkowymi czy sięgasz po książkę sporadycznie. Ciekawe jest to, co skłania Cię do jej przeczytania. Co sprawia, że wybierasz taką, a nie inną pozycję w sklepie lub w bibliotece? Aby potem z ekscytacją zabierać ją do domu, żeby późnym wieczorem pobaraszkować z nią pod kołdrą. Trudno nie zgodzić się z tym, że często przy takim wyborze kierujesz się właśnie tytułem książki.

Czy wiesz, że istnieje coś takiego jak Diagram Prize? To coroczna nagroda rozdawana przez brytyjski magazyn „The Bookseller” za najdziwniejszy tytuł. Pomysł konkursu powstał w 1978 roku tylko po to, by urozmaicić targi książki we Frankfurcie, tzw. Frankfurt Book Fair organizowane do dziś. Pierwszym nagrodzonym tytułem był „Proceedings of the Second International Workshop on Nude Mice” (w wolnym tłumaczeniu „Przebieg drugich międzynarodowych warsztatów nad gołymi myszami”), który był opisem badań nad myszami z zahamowanym układem odpornościowym.

Wybierane dziś tytuły dotyczą raczej różnego rodzaju przewodników, esejów, znalazła się nawet książka kucharska. Każdy, oprócz autorów, może zgłaszać książkę do konkursu, a następnie oddać swój głos na stronie internetowej We Love This Book. W konkursie chodzi wyłącznie o tytuł książki, a nie o jej treść. Nominowanym tytułem jest zazwyczaj gra słowna, specjalnie użyte wyrazy o dwóch znaczeniach lub zwyczajne nieporozumienie. Tak właśnie było w przypadku książki „Cooking with Poo”, gdzie słowo Poo wcale nie oznaczało dziecięcej kupki, ale jest jakże uroczym przezwiskiem kucharki. A co z tymi gołymi myszami z 1978 roku? „Nude mice” jest w tym przypadku nazwą własną określającą gryzonie laboratoryjne, a nie, podejrzanym fetyszem autorów i ich pracy zbiorowej.

Poniżej znajdziesz jedne z ciekawszych, zwycięskich tytułów z ostatnich lat.

Najlepsze cukierki mają nieznajomi

„Strangers have the best candy”, Margaret Meps Schulte, rok 2014. Autorka stara się obronić swoją filozofię o tym, że nawiązywanie kontaktu z obcymi ludźmi może stać się życiową pasją.

fot. pinterest.com

Jak załatwiać się na randce

„How to poo on a date”, Maths&Enzo, rok 2013. Przewodnik toaletowej etykiety dla zakochanych.

fot. pinterest.com

Jeśli chcesz zakończyć swój związek, zacznij od swoich nóg

„If you want closure in your relationship, start with your legs”, Big Boom, rok 2007. Przewodnik dla kobiet pełen wskazówek jak powinny dbać o swój związek z mężczyzną.

fot. pinterest.com

Porzucone wózki sklepowe we wschodniej Ameryce Północnej

„The Stray Shopping Carts of Eastern North America: A Guide to Field Identification”, Julian Montague, rok 2006. Ta książka naprawdę jest o identyfikowaniu bezpańskich wózków sklepowych w terenie.

fot. pinterest.com

Goblinoodporny kurnik i inne praktyczne porady w naszej walce z baśniowym królestwem

„Goblinproofing One's Chicken Coop”, Reginald Bakeley, rok 2012. Poradnik o tym, jak zidentyfikować i zniszczyć gobliny, trolle, gnomy, wróżki i inne złośliwe postacie z bajek, które niszczą Twój ogródek.

fot. pinterest.com

Zarządzanie praktyką dentystyczną: sposób Genghis Khana

„Managing a Dental Practice: The Genghis Khan Way”, Michael R. Young, rok 2010. Kierowanie przychodnią stomatologiczną według cesarza imperium mongolskiego.

fot. pinterest.com

Przyznaj, że zdarza Ci się brać do ręki książkę o dziwacznym tytule. Tylko po to, by przewrócić kilka kartek i przekonać się co jest w środku. Jej treść Cię intryguje. Niekiedy rzeczywiście jesteś skłonny (skłonna) wydać pieniądze, żeby zabrać taką książkę ze sobą. Chociażby dla kogoś na prezent. Udany chwyt marketingowy? Zachowaj ostrożność! Czasami tytuł rzeczywiście dobitnie mówi Ci czego masz się spodziewać, ale czasami może totalnie zbić Cię z tropu.

Udostępnij na  (18)Skomentuj