Wielka gra o Syrię. O co chodzi Putinowi?

żurnalista

Prawdziwy człowiek orkiestra, pełen zwariowanych pomysłów i projektów. Być może dzięki temu nie ma dnia, w którym narzekałby na nudę. Prywatnie idealista, kierujący się dewizą „wciąż wierzę w miłość, w pokój, w pozytywne myślenie”. Choć z roku na rok coraz starszy, to zawsze mówi o sobie, że jest forever young.

 4 min. czytania
 0
 9
 6 października 2015
fot. Pixabay

Telewizja, radio, prasa, Internet – niezależnie do którego z tych mediów zajrzymy, znajdziemy zatrzęsienie informacji o Syrii. Do takiego nagłego zainteresowania małym krajem na Bliskim Wschodzie przyczynili się uchodźcy przemierzający Europę. Ta wędrówka ludów przypomniała światu o trwającej od kilku lat wojnie. Sytuacja stała się gorączkowa, więc do gry włączyli się najwięksi gracze. Karty w Syrii chce rozdawać Władimir Putin. Pytanie: po co?

Putin do realizacji swoich celów potrafi wybrać doskonały moment. Tak było choćby w 2008 roku, gdy wojna gruzińsko-rosyjska wybuchła podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Tym razem prezydent Rosji również wykazał się świetnym instynktem. Kiedy exodus uchodźców osiągnął apogeum, zachodni przywódcy zgodnie stwierdzili, że problem należy rozwiązać w jego epicentrum.

Wówczas do akcji niespodziewanie wkroczył Putin, który zaczął wspierać nie tylko werbalnie, ale i wojskowo syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada. Do Syrii popłynęła broń, a także rosyjscy doradcy i żołnierze. Nie jest ich bardzo wielu, ale nie o liczby tutaj chodzi. Głównym celem jest zaznaczenie swojej obecności, co Rosjanom wychodzi znakomicie. Od kilku dni rosyjskie lotnictwo prowadzi tam bombardowania. Atakuje jednak pozycje nie Państwa Islamskiego, a rebeliantów szkolonych przez USA. Cała sytuacja mocno zaskoczyła Zachód, który oskarża Putina o wspieranie tyranii. Prezydent Rosji odpiera ten zarzut, twierdząc, że tylko razem z al-Asadem można podjąć skuteczną walkę z Państwem Islamskim. Proponuje też szeroką koalicję antyterrorystyczną przeciwko ISIS.

Będzie układ z dyktatorem?

Kością niezgody między mocarstwami jest prezydent Syrii, którego bardzo mocno wspiera Rosja. Przez lata Zachód nawet nie chciał słyszeć o dogadywaniu się z dyktatorem. Uważano go za zbrodniarza, którego należy postawić przed sądem. Jednak wraz z pojawianiem się uchodźców w Europie, Zachód zaczął mięknąć. Nagle Niemcy, Francja i Wielka Brytania doszły do wniosku, że tymczasowo można pozostawić al-Asada u władzy. To głównie te kraje zaczęły wywierać presję na administracji Obamy.

Ta długo się opierała, ale ostatnio ustami sekretarza stanu Johna Kerry'ego nie wykluczono krótkotrwałej współpracy z al-Asadem. Amerykanie zapewne zdali sobie też sprawę, że alternatywna dla al-Asada opozycja jest bardzo słaba i rozbita. Do tego współpraca z nią nie jest zbyt efektywna. Putin w ten sposób bardzo łatwo obnażył, że amerykańska polityka wobec Bliskiego Wschodu zakończyła się totalnym fiaskiem. Putin wysyła do Obamy jasny sygnał: „beze mnie nie dasz rady”. Prezydent USA robi dobrą minę do złej gry. Jednak wciąż nie zdecydował się podjąć odważnych działań względem Syrii.

Rosyjskie jątrzenie

70. sesja Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych uwidoczniła, że rozgrywki Putina dzielą świat nie tylko na stronników USA czy Rosji. Wojna w Syrii ujawnia nie tylko spór na linii Moskwa – Waszyngton, ale również Iran – Arabia Saudyjska. Kiedy ten pierwszy jawnie wspiera al-Asada, ta drugi stoi po stronie opozycji. Pojawiają się też informacje, że Saudowie nieformalnie wspierają Państwo Islamskie. Putin ten konflikt jeszcze bardziej podgrzewa, zapraszając jednych i drugich do wspólnej koalicji antyterrorystycznej. O udziale Iranu w syryjskiej wojnie nie chce słyszeć nawet Izrael, który od lat uważa go za swojego największego wroga.

Jest jeszcze Turcja, która już jakiś czas temu włączyła się w konflikt. Ankara chce nie tylko zachować wpływy w regionie, ale również niezbyt chętnie wspiera opozycję, zwłaszcza tę kurdyjską, która aktywnie walczy z ISIS. W Turcji zdają sobie sprawę, że taka pomoc wzmocni cały ruch kurdyjski. Kurdowie nad Bosforem stanowią największą mniejszość narodowa i od lat domagają się większych praw, a ci bardziej radykalni własnego państwa. Rosnących wpływów Kurdów rząd w Ankarze chciałby za wszelką cenę uniknąć.

Jeszcze mocniejsze naciski Władimira Putina mogą więc spowodować wciągnięcie do wojny po różnych stronach barykady także innych graczy, a to nie ułatwi rozwiązania sporu.

Syria szansą dla Putina

Syria od dawna była sojusznikiem Rosji, a wcześniej ZSRR. Jednak to nie dlatego ten kraj jest dla Moskwy taki ważny. Zaangażowanie w konflikt to dla Putina przede wszystkim szansa na wyrwanie się z międzynarodowej izolacji. Mówiąc wprost, Putin przyjmuje strategię: „ja wam pomogę w Syrii, a wy zniesiecie sankcje”. Liczy też, że Zachód pójdzie na ustępstwa w przypadku sprawy ukraińskiej. Rosyjską obecnością w Syrii dał sobie mocną kartę przetargową i postawił USA wraz z sojusznikami w bardzo niekomfortowej sytuacji. Nie tylko ze względu na możliwą współpracę z al-Asadem. Trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek kontakty zachodnio-rosyjskie w sprawie Syrii, gdy między obiema stronami będą panować zimnowojenne nastroje, a to oznacza, że Zachód, chcąc nie chcąc, będzie musiał zmienić stosunek do Putina i pójść na ugodę z Rosją.

Pierwsze porozumienie dotyczące konsultowania przelotów nad Syrią już zawarto. Kolejne mogą być kwestią czasu. Dla Putina taki rozwój wypadków to jeszcze jedna dobra wiadomość: jeśli jego wizja zostałaby zrealizowana, Rosji udałoby się odzyskać wpływy w tym rejonie świata. A te po upadku ZSRR bardzo osłabły.

Działaniami w Syrii Rosja dużo ryzykuje, ale może zarazem bardzo wiele zyskać. Zwłaszcza, że zachowanie Baracka Obamy świadczy, że nie ma on w tej sprawie żadnej strategii ani pomysłu. Putin te słabości wykorzystuje każdego dnia, coraz prężniej poczynając sobie w Syrii. Jednak nie może być pewny, że jego plan się powiedzie. Kwestia politycznego zwycięstwa wciąż pozostaje otwarta. Dodatkowo wciąż istnieje możliwość pojawienia się w tym sporze „jokera”, który jeszcze bardziej zagmatwa sytuację na Bliskim Wschodzie.

Udostępnij na  (9)Skomentuj