Mafia to nie tylko Pruszków. Historia łódzkiej „ośmiornicy”, cz. II

żurnalista

Na co dzień spokojny i ułożony student prawa, a z pasji dziennikarz. Jako autor pisał o siatkówce, później zaś o sprawach kryminalnych (w „Gazecie Wyborczej”). W końcu zajął się zagadnieniami prawnymi – na potrzeby portalu „Polimaty”, kilku kancelarii prawnych i czasopism branżowych. Założyciel wydawnictwa audiobooków edukacyjnych. W wolnym czasie czyta książki – kryminały i reportaże (Jo Nesbø, Harlan Coben, Katarzyna Bonda, Artur Górski), słucha muzyki (Depeche Mode, U2), a także spędza dużo czasu z przyjaciółmi. Często można na niego trafić w łódzkich pubach typu multi-tap, bo uwielbia dobre, rzemieślnicze piwo.

 6 min. czytania
 21
 765
 28 października 2015
Flickr.com (Ed Saldana)
Jednym zdaniem: Druga część opowieści o łódzkiej mafii.

W Wigilię 24 grudnia 1997 roku pod zgierską pizzerią „Trio” ukraiński płatny zabójca Paweł J. ps. „Pasza” zastrzelił jednego z bossów łódzkiej mafii – Ireneusza J. ps. „Gruby Irek”. Wtedy nikt nie wiedział, że „ośmiornica” niebawem zostanie rozbita, procesy jej członków potrwają wiele lat, a na ulicach jeszcze długo będą wybuchały bomby i ginęli ludzie.

Przeczytaj pierwszą część historii łódzkiej „ośmiornicy”.

Kilka miesięcy po tamtych wydarzeniach rozpoczęła się prawdziwa wojna gangów. W maju 1998 roku eksplodował ładunek podłożony pod restauracją „Sphinx” przy Piotrowskiej – głównej ulicy miasta. Niegroźnie ranny został wówczas tylko przypadkowy przechodzień. W grudniu podobnie stało się w klubie studenckim „Futurysta” na ulicy Politechniki. Przyczyną były zatargi z tamtejszymi ochroniarzami. Za sprawców obu przestępstw uznano potem członków zbrojnego ramienia łódzkiej „ośmiornicy”, na czele z gangsterem Tomaszem N. ps. „Glut”. Chcieli oni także zdetonować ładunek pod komisariatem policji przy ulicy Ciesielskiej w Łodzi. Zdali sobie jednak sprawę, że mundurowi za wszelką cenę postarają się ich wtedy złapać – do zamachu nie doszło. „Gluty” napadli za to na sklep z odzieżą przy ulicy 6 Sierpnia, skąd ukradli ubrania warte prawie 300 tys. złotych. Później powtórzyli skok - tym razem obrabowali salon jubilerski. Wzbogacili się o kolejne 160 tys. złotych.

Ostatni strzał

Rok 1999 przyniósł ze sobą strzelaniny, które w eliminacji przeciwników okazały się skuteczniejsze od bomb. Przeżył tylko postrzelony w głowę przy ulicy Solnej Włodzimierz G. ps. „Bokser”. Tyle szczęścia nie mieli już ci, których killerzy dopadli po aresztowaniu szefów „ośmiornicy” w czerwcu 1999 roku. Gdy Tadeusz M. ps. „Tato” vel „Materac” i Mariusz K. siedzieli w areszcie śledczym, w lipcu zamordowano Pawła J. ps. „Pasza”. Miesiąc później przy ulicy Elsnera na łódzkim Widzewie stracił życie Tomasz R. ps. „Ryba”, zamieszany w handel papierosami pod zwierzchnictwem mafii pruszkowskiej. Prawdopodobnie przestępcy z Łodzi bali się go, bo był nieobliczalny. Zlecenia tych zbrodni przypisano liderowi innego – obok „glutów” – odłamu zbrojnego ramienia grupy łódzkiej, czyli Markowi W. z Tomaszowa Mazowieckiego. Ich wykonawcą miał być natomiast Robert R. z Pabianic, który w 1990 roku został rekordzistą świata juniorów w strzelectwie precyzyjnym. Według zeznań części świadków to ta para dokonała też egzekucji pomorskiego bossa mafijnego – Nikodema S. ps. „Nikoś”. Doszło do niej w kwietniu 1998 roku na terenie gdyńskiej agencji towarzyskiej „Las Vegas”.

Od października do grudnia 2001 roku organa ścigania rozbiły tzw. „gang płatnych zabójców”. Jako pierwsi wpadli Marek W. oraz kapitan łódzkiej „ośmiornicy” - Krzysztof J. ps. „Jędrzej”, a także Ireneusz S. ps. „Sisi”. Potem dołączył do nich Robert R. Działania policji doprowadziły w kwietniu 2002 roku do kolejnych zatrzymań. Wtedy dziewięciu osobom przypisano członkostwo w zorganizowanej grupie przestępczej, nielegalne posiadanie broni, dokonywanie napadów rabunkowych oraz zabójstwa. Kilkanaście dni później do gangsterskich cel dołączyła lekarka Ewa I., ordynatorka jednego z oddziałów szpitala psychiatrycznego w Łodzi. W zamian za łapówki wystawiała fałszywe zaświadczenia lekarskie, pozwalające uniknąć konfrontacji z prokuraturą czy sądem co najmniej 18 przestępcom, m.in. późniejszemu świadkowi koronnemu, Markowi B. ps. „Rudy”.

Żeby być gangsterem, to trzeba mieć jaja, wiesz? Trzeba mieć cholerne jaja.

Nie potrzeba było wiele czasu, aby mafiosi pokazali, na co ich stać. „Jędrzej” popisał się brawurową ucieczką z Sądu Okręgowego w samym centrum miasta. Udało mu się to, bo... ktoś zostawił uchylone okno. W październiku 2002 roku Krzysztof J. został ponownie złapany w Budapeszcie – był to wspólny sukces detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i tamtejszej policji.

Tymczasem „Rudy” uniknął odpowiedzialności karnej i trafił pod ochronę Centralnego Biura Śledczego. Już jako Ryszard K. oszukał kilkadziesiąt osób na miliony złotych, podając się za przedsiębiorcę budującego przyszpitalne parkingi. Mundurowi nic o tym nie wiedzieli, aż do wystawienia za oszustem-świadkiem koronnym listu gończego w 2011 roku i zatrzymania w Warszawie rok później. Inni świadkowie koronni patrzą na takie praktyki z niesmakiem, bo wpływają one negatywnie na wizerunek tak ich, jak i całej instytucji.

Świeża krew

Od 2004 roku rozpoczęło się rozpracowywanie tzw. „młodego miasta”, nazywanego przez prokuratorów „Ośmiornicą II” - jako powstałego na bazie dawnej łódzkiej mafii. Już wtedy do aresztu trafiło kilku członków nowej grupy przestępczej rządzącej Łodzią. Jej szefami byli Michał J. oraz znany gangster-recydywista Edmund R. ps. „Popelina”. We wrześniu 2005 roku na stadionie Chojeńskiego Klubu Sportowego przy ulicy Kosynierów Gdyńskich zaplanowano zbrojną potyczkę „młodego miasta” z wciąż aktywnymi „glutami”. Do bezpośredniego starcia jednak nie doszło, a ranna została tylko jedna osoba. Szybkie działania policji doprowadziły do zatrzymania 21 uczestników tego wydarzenia. Krótko po nich do więzienia trafił też Michał J.

Ślepa sprawiedliwość

Tymczasem w czerwcu 2006 roku przed Sądem Okręgowym w Łodzi zakończył się pierwszy proces „ośmiornicy”, w którym zeznawał m.in. najbardziej znany polski świadek koronny – Jarosław S. ps. „Masa”. Tadeusz M. i Krzysztof J. zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności, zaś Mariusz K. otrzymał wyrok 15 lat bezwzględnego więzienia. Pozostali oskarżeni mieli trafić do zakładu karnego na okres od 10 miesięcy do 11 lat. Apelację wnieśli zarówno obrońcy większości mafijnych bossów, jak i prokuratura, żądająca dla Tadeusza M. i Mariusza K. dożywocia.

Podczas gdy sprawę rozpoznawał Sąd Apelacyjny w Łodzi, w policyjne sidła trafiło kolejnych kilkunastu gangsterów z „młodego miasta”.

W październiku 2007 roku szefowie grupy łódzkiej zostali prawomocnie skazani przez sąd. „Tato” i „Jędrzej” znów usłyszeli wyroki 25 lat pozbawienia wolności, a Mariusz K. - 15 lat. Dwa lata później Sąd Najwyższy uchylił orzeczone kary. Za kaucją w wysokości 400 tys. złotych na wolność wyszedł Tadeusz M., a po wpłacie 200 tys. złotych – Mariusz K. W areszcie pozostał „Jędrzej”. Proces ruszył ponownie w marcu 2010 roku.

Killerów dwóch

W listopadzie 2007 roku Sąd Apelacyjny uchylił też wyroki wobec niektórych gangsterów (w całości lub części) i przekazał do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Łodzi. Robert. R. i Marek W. a także kilka innych osób, oskarżonych o zlecenia i dokonywanie zabójstw, podkładanie ładunków wybuchowych oraz nielegalne posiadanie broni, najpierw usłyszało kary 25 lat więzienia. Ostatecznie w lutym 2014 roku Marka W. prawomocnie skazano na 15 lat pozbawienia wolności. Robert R. został uniewinniony.

„Ośmiornica” to bez wątpienia najlepiej pasujące do grupy łódzkiej określenie. Choć policja wielokrotnie zatrzymywała jej członków, inne „macki” wciąż wyrastały jak spod ziemi. W 2013 roku ujęto kolejnych kilkunastu gangsterów, a wśród nich m.in. „Gluta”, „Batona” czy „Ślepego”. Ich procesy nadal trwają...

Łódzka „ośmiornica” powstała w oparciu o osoby, którymi już od 1993 roku kierował Ireneusz J. ps. „Gruby Irek”. Obok niego na samej górze przestępczego półświatka Łodzi znajdowali się Tadeusz M. ps. „Tato”, nazywany również „Materacem” oraz Mariusz K. Rolę kapitana pełnił zaś Krzysztof J. ps. „Jędrzej”. Głównym polem działalności mafii z Łodzi były przestępstwa gospodarcze, ale także rozboje, porwania czy zabójstwa. Grupę jako pierwszą tego typu w Polsce organa ścigania rozbiły w 1999 roku.

cyt. Robert Więckiewicz jako: Jan Blachowski ps. „Blacha”; „Świadek koronny”; 2007
Udostępnij na  (765)Zobacz komentarze (21)