Choć większości Europejczyków tortury kojarzą się z reżimowymi państwami Azji i Afryki, to tak naprawdę w demokratycznych krajach również łamane są prawa człowieka. Oto historia, która wydarzyła się 40 lat temu w Anglii.
Podczas wojny między Wielką Brytanią a Irlandią Północną w 1971 r. 340 Irlandczyków zostało porwanych ze swoich domów. Śledczy po nocy przesłuchań większość z nich wypuścili. Czternastu więźniów zaprowadzono jednak do helikoptera. Założono im kaptury, by stracili orientację. Potem nieświadomi więźniowie byli wykopywani z niskiej wysokości (z lecącego helikoptera), aby zwiększyć ich uczucie przerażenia. Idąc do budynku, oprawcy kierowali mężczyzn na słupy, by ci z impetem uderzyli w nie głowami i upadli. Następnie, w celach towarzyszył przybierający na sile hałas, który przypominał im dźwięk silników samolotu. Ograniczano im racje wody i jedzenia do minimum. Nie pozwalano im również spać – zmuszano do czuwania np. przez sześć dni z rzędu.
Najgorszą częścią tortur była jednak „pozycja orła”. Stopy więźnia ustawiano metr od ściany, żeby ciężar spoczywał na dłoniach. Gdy tylko opuszczał ręce, strażnicy uderzali go pałkami. Gdy wycieńczony padał na ziemię, strażnicy kopali go do nieprzytomności. Nie mógł więc się ruszać – musiał oddawać kał i mocz „pod siebie”. Trudno wyobrazić sobie, jak ogromne szkody przynosi ta pozycja – torturowani w ten sposób nie mogli później unieść kubka ani pisać, a po zwolnieniu większość z nich chorowała psychicznie. Do końca życia towarzyszyło im uczucie strachu. Później połączenie to (kaptur, hałas, głodzenie, pozbawianie snu i zmuszanie do stania przy ścianie) nazwano łagodnie „pięć technik”. Po nich przesłuchiwani twierdząco odpowiadali na wszystkie pytania śledczych – zależało im tylko na przerwaniu tortur i na tym, by w końcu się wyspać.
Później okazało się, że większość osób poddanych takiemu brutalnym traktowaniu, nie popełniła żadnego przestępstwa. Wśród pojmanych był m.in. Jim Auld – człowiek, który nigdy nie miał styczności z IRA. Mężczyzna zgodził się opowiedzieć swoją historię dziennikarzowi Johnowi Conroyowi.
W jego książce wspomina:
Skopał mnie jak psa. Przewrócił łóżko i kopniakami przesuwał mnie po podłodze. Kiedy się ocknąłem, jeden z żołnierzy, którzy mnie wcześniej bili, dał mi papierosa, pamiętam nawet markę, Number Six. Zapalił go dla mnie, podał i powiedział: „Masz, biedaku, dobrze ci to zrobi”. Był to pierwszy sygnał, że szykuje się coś znacznie poważniejszego.
Później Auld próbował z grupą pozostałych więźniów walczyć o zadośćuczynienie w sądzie. Brytyjczycy nazwali to, co spotkało Irlandczyków, „wzmocnionymi technikami przesłuchań”.
Wniosek jest prosty – najprostsze tortury są najokrutniejsze. A ludzie są w stanie zachowywać się gorzej niż zwierzęta i krzywdzić innych w demokratycznym europejskim kraju, który leży niedaleko nas.
Pozostałe części cyklu:
Część 1 - Jak się dziś katuje?
Część 4 – Czy jesteś za stosowaniem tortur w wyjątkowych sytuacjach?
Część 5 - Czy naprawdę są takie skuteczne?
Źródła:
„The torture centre: Northern Ireland’s hooded men”
J. Conroy, Tortury. Ofiary. Prześladowcy. Świadkowie, Gdańsk 2014