Brutalna Polska i tajne więzienia CIA. Tortury, cz. III

żurnalista

Studentka kryminologii. Uwielbia kino, spacery i muzykę - od rocka, przez klasykę, po hip-hop, indie i blues. Zakochana w „Incepcji”, „Śniadaniu u Tiffany’ego” i superbohaterach ze stajni Marvela. Poza historią starożytną i kryminałami Agathy Christie, chętnie zgłębia poezję oraz podziwia geniusz Salvadora Dali. Fanka słodkiego cappuccino z dużą ilością pianki, z przyjemnością degustuje również Martini Bianco. Autorka bloga http://maturkazpolskiego.blogspot.com/.

 2 min. czytania
 12
 8
 4 stycznia 2016
pixabay.com
Jednym zdaniem: Kolejna odsłona cyklu przedstawia historię z rodzimego, polskiego podwórka.

Nie trzeba wychylać się poza granice naszego kraju, by dostrzec rażące łamanie praw człowieka. Do dziś wszyscy pamiętają głośną sprawę tajnych więzień CIA na Mazurach.

Polscy politycy próbowali tłumaczyć istnienie tajnych więzień CIA w naszym kraju tym, że nie wiedzieli, co się w nich dzieje. Oni przecież „tylko” udostępniali teren (więzienie mieściło się w Ośrodku Szkolenia Agencji Wywiadu w Starych Kiejkutach, amerykańskie samoloty lądowały na lotnisku w Szymanach, choć nie było to odnotowywane w rejestrach). Inni, jak rząd Kazimierza Marcinkiewicza, w oficjalnych oświadczeniach zaprzeczali, jakoby takie więzienia miały w ogóle istnieć.

Sprawa tajnych więzień CIA była jedną z najgłośniejszych afer w naszym kraju w ostatnich latach. Sprawdźmy, co działo się jeszcze niedawno na Mazurach:

Bicie otwartą dłonią po twarzy. Szarpanie za kołnierz. Rzucanie na ścianę. Ściskanie policzków. Zamykanie w skrzyni z insektami – uniemożliwiającej ruchy na 2 godziny, w obszerniejszej na 18. Przetrzymywanie na stojąco w taki sposób, że ciężar ciała utrzymują palce rąk wsparte o ścianę, na siedząco z nogami wyciągniętymi prosto i rękami nad głową, na klęczkach z tułowiem odchylonym do tyłu pod kątem 45 stopni. Pozbawianie snu przez maksimum 11 dni z rzędu. Polewanie zimną wodą. Zamykanie na 72 godziny w izolatce bez toalety, po założeniu skutemu więźniowi pieluchy. I osławiony waterboarding, czyli podtapianie. Polega na tym, że przesłuchiwanemu zakrywa się nos i usta szmatą, a przesłuchujący leje na nią wodę przez 20–40 sekund z wysokości 30 do 60 cm, używając konewki lub menażki.

Oficjalnie działania te nazywane były „wzmocnionymi technikami przesłuchań”. Jeden z więźniów był poddawany waterboardingowi aż 183 razy. Szokujące, że przeżył to katowanie.

Informacje te nie pochodzą od samych torturowanych, anonimowych informatorów czy organizacji humanitarnych. Ujawnił je rząd USA, a konkretnie Urząd Inspektora Generalnego CIA (CIA OIG) w raporcie z 7 maja 2004 roku. To pokazuje, do jakich rzeczy może dochodzić w cywilizowanym kraju. Zwolennicy tortur pewnie powiedzą, że więźniowie na to zasłużyli. Wśród kilkunastu więźniów był przecież Chalid Szajch Muhammad, pomysłodawca i główny organizator zamachów na World Trade Center z 11 września 2001 roku. Ja uważam jednak, że nikt nie zasługuje na takie traktowanie.

Po tych wydarzeniach rzecznik komisarza UE ds. wewnętrznych i sprawiedliwości Franco Frattiniego, Friso Roscam Abbing mówił: „walka z terroryzmem musi być prowadzona zgodnie z poszanowaniem praw człowieka i rządów prawa. Im ta zgodność jest większa, tym większe są szanse na skuteczną walkę z terroryzmem”.

Brutalność metod CIA można zobaczyć również w filmie „Wróg numer jeden” z 2011 r. w reżyserii Kathryn Bigelow. Film pokazuje polowanie na Osamę bin Ladena oraz brutalne metody agentów, którzy nie wahali się „dążyć po trupach” do ujęcia znanego terrorysty. Obraz był bojkotowany przez amerykańskich polityków.

Pozostałe części cyklu:

Część 1 - Jak się dziś katuje?

Część 2 - Okrutna Anglia w latach 70.

Część 4 – Czy jesteś za stosowaniem tortur w wyjątkowych sytuacjach?

Część 5 - Czy naprawdę są takie skuteczne?

Źródła:

Piotr Milewski - „Jak działały więzienia CIA w Polsce?”

J. Conroy, Tortury. Ofiary. Prześladowcy. Świadkowie, Gdańsk 2014

Wiadomości WP - „Raport RE: w Polsce były więzienia CIA”

Udostępnij na  (8)Zobacz komentarze (12)