„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”, chodźmy na Dziady! Halloween chwalicie, Dziadów nie znacie

żurnalista

Samozwańczy varsavianista i krytyk społeczny. Próbował swoich sił w świecie filmu, reklamy, handlu, a nawet społecznictwa. Wieczorami, zwłaszcza w weekendy, walczy w Internecie na argumenty z licznymi antagonistami. Uważa, że czyni go to zamaskowanym superbohaterem. Twórca larpów i gier miejskich, kocha podróżować sposobami niestandardowymi. Jako literacki hipster czyta rzeczy, które już dawno nie są modne i prawdopodobnie już nigdy modne nie będą. Najłatwiej jest go spotkać nieogolonego z kubkiem po brzegi wypełnionym kawą i papierosem niedbale zatkniętym w zębach.

 2 min. czytania
 0
 20
 1 listopada 2015
Fot. Pixabay
Jednym zdaniem: Dziady - na wpół zapomniane święto, pełne magii i bliskości z naturą. Czy warto zamiast niego wybierać Halloween?

Anglosaskie zwyczaje na stałe weszły już w kanon polskiej popkultury. Ostatni dzień października jest świętem przebierania się za widma, drążenia dyni, zbierania po domach cukierków i zabaw do białego rana. Niektórzy zamiast Halloween wciąż kultywują Dziady, obrządek naszych słowiańskich przodków.

Wszystkie święta odbywające się w okolicy początku listopada związane są ściśle z wiarą w życie pozagrobowe. Obowiązkiem potomnych, jest zadbanie o to, by dusze ich przodków były im przychylne bądź odnalazły drogę do zaświatów. Nawet chrześcijańskie Święto Zmarłych zrodziło się z wiary, że modlitwa wiernych może pomóc czyśćcowym duszom w trafieniu do Nieba. Nic dziwnego, że wszelkie obchody związane z tym okresem są bardzo atmosferyczne. Kojarzą nam się z nocą, opowieściami grozy, zniczami rozjaśniającymi mrok wieczornego nieba. A Dziady kojarzą się dodatkowo z prasłowiańską gęstwiną, głuszą pamiętającą czasy, gdy słońce było Bogiem.

Rodzimowiercy, czyli współcześni wyznawcy pogańskich wierzeń w naszym kraju celebrują to święto dwa razy w roku, wiosną i jesienią, jako obrzęd poświęcony duszom przodków. Oryginalnie w trakcie Dziadów odbywała się uczta, z której część potraw i napitków poświęcano duchom, rzucając je na ziemię. Według niektórych źródeł taki świąteczny posiłek mógł nawet odbywać się na cmentarnym terenie.

Dziś Dziady pamiętane są głównie za sprawą poematu Adama Mickiewicza. U niego mają one dużo bardziej tajemniczy i mistyczny wymiar. Wieszcz uczynił to święto zaklinaniem dusz faktycznie zagubionych. Połączył atmosferę rodzimowierczej, litewskiej wsi z XIX - wiecznym seansem spirytystycznym.

Warto zrezygnować z Halloweenowej przebieranej popijawy i sprawdzić jak dziś celebruje się święta naszych przodków. Kultura śmierci i kultu zmarłych jest wyjątkowo rozwinięta w naszym kraju. Nietrudno o miejsca pełne anonimowych grobów z czasów drugiej wojny światowej, miejsca kaźni i głębokie puszcze w których partyzanci od wczesnego XIX wieku toczyli walki o polską niepodległość.

Organizator warszawskich Dziadów korzysta z atmosfery, którą oferuje puszcza kampinoska razem ze swoimi licznymi powstańczymi mogiłami i masowym cmentarzem w Palmirach. Dawno zapomniany klimat uzyskuje za pomocą postojów, w trakcie których snute są ludowe opowieści o duchach i marszu przez ciemny las będący świadkiem licznych śmierci. Ważną rolą odgrywa tu też słowiańska, etniczna muzyka, bębny i piszczałki. U celu wokół ogniska odprawiany jest zapomniany dziś obrzęd.

Kult przodków, zmarłych żołnierzy i ofiar licznych wojen na co dzień jest bardzo silny w narodowej pamięci Polaków. Dziady są traktowanym dziś lekko, niszowym, ale doskonale oddającym tej pamięci hołd świętem na który warto zwrócić pilniejszą, niż dotychczas uwagę. Dysponując własnymi, pięknymi obrzędami, dużo bardziej atmosferycznymi niż te zapożyczone zza oceanu możemy ten jeden, poprzedzający pierwszy listopada, dzień w roku poświęcić głębszej refleksji na temat obecności śmierci w naszej, polskiej kulturze. Nie ma nic złego w oddaniu się kolorowej, festyniarskiej atmosferze Halloween, warto jednak pamiętać jak piękne są jesienią zamglone, ukryte w puszczy kurhany.

Udostępnij na  (20)Skomentuj