Prawdopodobnie jedyny pięcioosobowy kwartet na świecie

żurnalista

Studentka kryminologii. Uwielbia kino, spacery i muzykę - od rocka, przez klasykę, po hip-hop, indie i blues. Zakochana w „Incepcji”, „Śniadaniu u Tiffany’ego” i superbohaterach ze stajni Marvela. Poza historią starożytną i kryminałami Agathy Christie, chętnie zgłębia poezję oraz podziwia geniusz Salvadora Dali. Fanka słodkiego cappuccino z dużą ilością pianki, z przyjemnością degustuje również Martini Bianco. Autorka bloga http://maturkazpolskiego.blogspot.com/.

 5 min. czytania
 10
 166
 9 listopada 2015
Kwartet ProForma - Facebook
Jednym zdaniem: Wywiad z Przemkiem Lembiczem - gitarzystą i wokalistą grupy Kwartet ProForma.

Niedawno ukazał się debiutancki album Kwartetu ProForma zatytułowany „Na końcu świta”. Wokalista i gitarzysta zespołu, Przemek Lembicz, opowiada o Jacku Kaczmarskim, nowej płycie, projektach i przeszłości.

Adrianna Sowińska: Wiosną „Wiwisekcja”, jesienią „Na końcu świta” – aktywnie. Mimo, że gracie już 15 lat, to właśnie „Na końcu świta” nazywacie pierwszą pełnowymiarową płytą autorską i właściwym debiutem zespołu.

Przemysław Lembicz: Tak, z dwóch względów. Po pierwsze, tak jak jest napisane we wkładce, ta płyta została nagrana jeszcze przed „Wiwisekcją”, a później trwał proces mixów, masteringu i przygotowywania. Poza tym, kilkoro gości się znalazło na tej płycie, trzeba było ich dograć, a to też trochę trwało. Po drugie - „Na końcu świta” to nasze autorskie utwory, a na „Wiwisekcji” autorski utwór jest tylko jeden (piosenka „Kalifat” – przyp. red.). „Wiwisekcja” to przegląd twórczości Kazika w naszej aranżacji.

Kwartet ProForma - „Na końcu świta”Kwartet ProForma Facebook

AS: Jak to się stało, że na Waszym krążku możemy usłyszeć Chór Mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Lesznie?

PL: To było nasze marzenie, właściwie sam nie wiem, kiedy na to wpadliśmy. Kiedy tłumaczyłem tekst „Death Is Not The End” („Śmierć nie jest końcem”), chciałem zrobić to tak dobrze, jak Nick Cave. Pierwotnie piosenka jest Dylana, ale w jego wersji nie jest tak znana. Nick Cave zamieścił ją na swojej płycie „Murder Ballads” („Ballady morderców”) – u niego utwór zamykał płytę, a każdą zwrotkę śpiewał inny artysta. Postanowiliśmy pójść tym tropem, również w naszej wersji każdą zwrotkę śpiewa ktoś inny: ja, Kazik Staszewski, Łukasz Majewski, Grzegorz Tomczak i Jacek Bończyk.

Nasz przyjaciel pracuje w Domu Pomocy Społecznej w Lesznie i prowadzi tam chór. Wpadliśmy na pomysł, że może ci starcy, bo to są naprawdę starzy ludzie (po 90 lat), mogliby zagrać to z nami. Najpierw przygotowaliśmy dla nich program artystyczny, a potem zaproponowaliśmy, by zaśpiewali refren „Death Is Not The End”. Uznaliśmy, że doda to autentyczności temu utworowi. Jedna pani powiedziała nawet: „pewnie, kiedy wy to śpiewacie, to to nic nie znaczy, a kiedy my to zaśpiewamy, to będzie to miało ciężar gatunkowy”. Dodam tylko, że od czasu nagrania zmarło już sześć osób.

AS: Dlaczego nazywacie się kwartetem, skoro gracie w pięciu?

PL: Graliśmy wcześniej w czterech, a Marek, perkusista występował z nami gościnnie. Dopiero gdy zaczęliśmy współpracować z Kazikiem, dołączył do nas na stałe. Uznaliśmy, że nie chcemy zmieniać nazwy. Można mówić, że jesteśmy jedynym pięcioosobowym kwartetem na świecie.

AS: Ostatnio zajął się Pan również, wspólnie z dr Krzysztofem Gajdą, wydaniem tomiku poezji „Samotni ludzie” Stanisława Staszewskiego. Trudno było przekonać Kazika do udostępnienia zbiorów ojca?

PL: Trudno! (śmiech) To znaczy, nie tyle trudno z punktu widzenia tego, że on nie chciał ich udostępnić, ale my z Kazikiem znamy się około czterech lat, na początku tylko z rozmów mailowych. On zainteresował się tym, że śpiewamy piosenki jego ojca, a ja już wtedy zacząłem się dopytywać, czy zostały jakieś inne wiersze, poza tymi opublikowanymi. Wtedy za słabo się znaliśmy, ja za słabo naciskałem.

Później, gdy zaczęliśmy razem grać, to zawsze zwracałem uwagę na oryginalne nagrania kaset Stanisława Staszewskiego i powtarzałem, że wydanie rzetelnego tomiku jego wierszy, od A do Z, jest moim marzeniem. Syn Kazika ma wydawnictwo „Kosmos Kosmos” – zwróciłem się do niego. Namówiłem Krzysztofa Gajdę do napisania wstępu, sam opracowałem, zebrałem wiersze, zdobyłem dofinansowanie. Poszliśmy do Kazika, on zabrał nas do piwnicy, pokazał kartony. Myślę, że on jeszcze wtedy nie wierzył, że to ma sens. Dopiero gdy wysłałem mu PDF-a, Kazik powiedział, że nie miał pojęcia, że aż tyle wierszy się zachowało. Gdy w zeszły piątek przyszły do niego książki, wysłał mi MMS-a ze swoją uśmiechniętą miną i napisał: „dzięki!”. To miłe. On wtedy zrozumiał, że było warto. Wcześniej Kazik postrzegał mnie za nieszkodliwego wariata, który chce coś zrobić, ale w sumie nie wiadomo po co.

AS: Następny album też planujecie zrobić wspólnie z Kazikiem?

PL: To są dwa tory naszej działalności. Pierwszy to Kazik i Kwartet ProForma, a z drugiej strony jest Kwartet ProForma. Dość mocno się różnimy. Z Kazikiem opieramy się na graniu tych utworów z jego twórczości, których nie gra z Kultem. My mamy szersze instrumentarium – akordeon, kontrabas, gitarę elektryczną, więc na koncertach również dajemy czadu.

W przyszłym roku wydajemy nową płytę, od zera. Następcę „Na końcu świta” również szykujemy, ale póki co skupiamy się na współpracy z Kazikiem.

AS: A skąd fascynacja Jackiem Kaczmarskim?

PL: Przyszła naturalnie, gdy zaczęliśmy działalność. Zawsze zwracałem uwagę na tekst w piosenkach, a jak wiadomo Jacek Kaczmarski był mistrzem w tej dziedzinie. Uważam, że nie powinien być postrzegany tylko przez pryzmat polityki, bo pod koniec życia tworzył utwory zupełnie pozbawione kontekstu politycznego, choć te teksty są trudne i trudno je interpretować po pierwszym przesłuchaniu. Poza tym zwracałem uwagę na technikę, na sposób, w jaki grał na gitarze. Słuchałem go od czasów liceum. Mój kolega piętnaście lat temu zaproponował mi wspólne granie, ja zaprosiłem Marcina, naszego klawiszowca. Wtedy osobiście poznałem Jacka Kaczmarskiego. Graliśmy jego teksty, a gdy zachorował (zmarł na raka przełyku, w 2002 r. – przyp. red.), włączyliśmy się w falę pomocy, organizowaliśmy koncerty charytatywne. Na jednym z nich był sam Jacek z rodziną, to były bardzo wzruszające chwile. Nawiązania do jego twórczości znajdują się też na naszej ostatniej płycie, gdzie są trzy jego teksty z naszą muzyką.

AS: Kiedy zapraszacie na najbliższy koncert?

PL: 15 listopada w Krakowie będziemy grać z Kazikiem, a sam Kwartet – 19 listopada w Kultowej w Poznaniu. To fajne, kameralne koncerty. Zapraszamy.

O Kwartecie ProForma przeczytacie również w cyklu „Today'owe dźwięki tygodnia”.

Udostępnij na  (166)Zobacz komentarze (10)